ALE MAMO TO SIĘ SAMO SFAJCZYŁO!!
Tata szukał przez godzinę jakiś ośrodek na wyjazd, ponieważ w naszym do którego zawsze jeździmy nie było miejsc, a to był wyjazd w ostatniej chwili. Znalazł. Strachowo.
Moja reakcja na nasz pokój: ŁO PANIE. Dwa łóżka. Nas trójka. What the fuck?!
Dobra. Przeżyjemy. Trzy dni. Dwa noclegi.
Druga (i ostatnia! ) noc. Leże. Słucham Kings of Leon ,,Sex on Fire". Dzwoni telefon mamy. I tak oto się dowiedzieliśmy, że podczas grilla zorganizowanym przez moje starsze siostry ,,wybuchła" nam kuchnia.
Nice.